Wydarzenia sportowe budzą wiele emocji. Zwłaszcza te na poziomie reprezentacyjnym, transmitowane przez otwarte kanały telewizyjne, cieszą się dużą popularnością i zainteresowaniem. Przyciągają przed ekrany nie tylko stałych sportowych kibiców, ale także tych, którzy na co dzień nie żyją sportem. W naszym kraju głośne, nośne medialnie są przede wszystkim: piłka nożna, siatkówka, skoki narciarskie czy duże wydarzenia lekkoatletyczne.
Sport i wspólne kibicowanie reprezentacji potrafią jednoczyć tych, którzy nie potrafią znaleźć porozumienia na innych polach. Często jednak przynoszą także wysyp kanapowych ekspertów, którzy „wiedzą najlepiej” jak grać, biegać, skakać i kogo wystawić w wyjściowym składzie. O czym warto pamiętać wśród sportowych emocji i jak kibicować, żeby prawdziwie wspierać?
Zawodnik też człowiek
Zawodnicy, zwłaszcza na najwyższym poziomie sportowym, przedstawiani są często przez media jako herosi walczący z przeciwnościami losu. Wielu z nich urasta do miana bohaterów narodowych. Lubimy historie tych, którzy z podwórek w niewielkich miejscowościach czy biednych dzielnicach przenoszą się na największe areny sportowe i odnoszą sukcesy. Wśród sportowych emocji zapominamy jednak czasami, że zawodnik to też, a może przede wszystkim człowiek. Idealizując sportowców, przedstawiając ich jako odnoszących sukcesy bohaterów, odbieramy im jednocześnie prawo do słabości.
Zwłaszcza wobec tych osób, które odniosły już sukcesy na arenie międzynarodowej, mamy wysokie wymagania. Wydaje nam się, że jeżeli raz coś osiągnęli, pasmo kolejnych sukcesów jest naturalną koleją rzeczy. Często jednak sukces rodzi się w bólach, a jego powtórzenie wiąże się z wieloma wyrzeczeniami i miesiącami, a nawet latami walki z samym sobą.
Nie dziwimy się przesadnie, jeśli od czasu do czasu ktoś z nas ma gorszy dzień w pracy. Wydaje nam się całkiem naturalne, że czasem mamy problemy z motywacją, z trudem wstajemy z łóżka czy trochę sobie odpuszczamy. Jednocześnie takiego przyzwolenia nie dajemy tym, których sportowe zmagania oglądamy. W pracy nie każda prezentacja kończy się sukcesem. Nie ze wszystkimi zadaniami radzimy sobie dobrze. Od czasu do czasu nawet rutynowo wykonywane każdego dnia zadania zdają się stanowić dla nas przeszkodę nie do pokonania. Dlaczego więc wydaje nam się, że napastnik powinien strzelić bramkę w każdym meczu? Czemu zakładamy, że wygranie kilku turniejów z rzędu to błahostka? Dlaczego oczekujemy, że każda decyzja trenerska będzie trafiona w punkt?
Sam zagrałbym lepiej/nawet ja bym to strzelił
Kanapowi eksperci, przyglądając się obrazom prezentowanym w telewizji, chętnie udzielają rad co do tego, jak warto się zachować w określonej sytuacji. Do kogo podać, kogo zmienić, kiedy przyspieszyć czy oddać strzał. Nie brakuje tych, którym z poziomu wygodnego fotela wydaje się, że sami na pewno zachowaliby się lepiej w danej chwili. Oddali celny strzał, wiedzieli, kiedy wyprzedzać rywali w danym biegu, jaką wprowadzić zmianę.
Przy wielu światowych czy europejskich rozgrywkach brak medalu skutkuje falą hejtu w Internecie. Komentarzami o „wycieczkowiczach”, którzy nie powinni w ogóle jechać na zawody. Obrażaniem zawodników czy ich rodzin, a w skrajnych przypadkach nawet grożeniem sportowcom z powodu niesatysfakcjonujących „kibica” wyników. Sprzed szklanego ekranu, wiele sytuacji wydaje się prostych. W telewizji widzimy obraz z wielu kamer, mamy dostęp do dodatkowych informacji. Ponadto nie mierzymy się z tak wysokim poziomem emocji jak bezpośredni uczestnicy wydarzenia. Nie wpatrują się w nas setki czy tysiące osób na arenie sportowej i przed telewizorami.
Czy przyglądając się startom zawodników w telewizji, zastanawiałeś, zastanawiałaś się kiedyś, z jaką presją mierzą się osoby, których zmagania oglądamy? Czy próbowałeś, próbowałaś odnieść to do swojej sytuacji w pracy czy szkole? Czy przy zwiększonym poziomie stresu łatwo jest Ci się mierzyć z trudnymi zadaniami? Jak radzisz sobie, gdy musisz publicznie coś zaprezentować? Czy zawsze potrafisz zrobić coś równie dobrze jak w domowym zaciszu?
Pieniądze za nic
Często podnoszonym argumentem jest kwestia zarobków, na jakie mogą liczyć sportowcy. Percepcja zarobków wśród zawodników jest silnie zniekształcona ze względu na głośne w mediach, opiewające na ogromne kwoty kontrakty (przede wszystkim w świecie piłki nożnej, która jest jednocześnie najbardziej medialnym sportem). Musimy pamiętać, że na tak wysokie kwoty może liczyć jedynie promil osób, które zaczynają swoją przygodę ze sportem. Wysokie kwoty ograniczone są do dyscyplin, które cieszą się największą popularnością, gdzie pieniądze pochodzą z transmisji telewizyjnych, przedmiotów związanych z klubem, koszulek, sprzedanych na wydarzenie biletów.
W wielu dyscyplinach nagrody za wyniki sportowe są na tyle niskie, że bez wsparcia sponsorów zawodnicy nie mieliby szansy pozostania w sporcie. Ci, którzy nie mogą liczyć na wsparcie związkowych sponsorów, poszukują ich na własną rękę. Niektórzy zaangażowanie w sport muszą łączyć z pracą zarobkową, nie mogąc się z tego powodu w pełni skupić na przygotowaniu do zawodów i budowaniu dobrej formy, inni podejmują decyzję o całkowitej rezygnacji ze sportowej rywalizacji.
Kariera zawodnicza w wielu dyscyplinach jest zdecydowanie krótsza niż kariera zawodowa w innych obszarach niż sport. Choć wiek, w którym zawodnicy przechodzą na sportową emeryturę sukcesywnie się wydłuża, starty jak równy z równym z młodszymi zawodnikami rzadko możliwe są po przekroczeniu 40 roku życia. Dodatkowo karierę sportowca dużo wcześniej mogą zakończyć kontuzje – czasem jedna niefortunna sytuacja może zakończyć przygodę ze sportem i pozbawić szans na dalsze sukcesy.
Przekleństwo popularności
Zawodnicy najwyższego poziomu mogą liczyć na wysokie zarobki, ale jednocześnie poświęcają swoją prywatność. Nie mogą niezaczepiani wyjść z domu, muszą uważać na to, jak się prezentują o każdej porze dnia. Ich słowa mają ogromną wagę, każda wypowiedź jest szeroko analizowana. Każdy błąd, gorsza chwila, niewielkie potknięcie jest wytykane, rozpisują się o tym wszystkie media.
W dzisiejszych czasach jak nigdy wcześniej kibice mogą nawiązać stosunkowo łatwy kontakt z zawodnikami za pomocą mediów społecznościowych. Ma to wiele pozytywnych aspektów. Dzielenie się zakulisowymi doświadczeniami, pokazanie jak profesjonalny sport wygląda od kuchni promuje zaangażowanie w sport i zachęca do aktywności fizycznej. Niesie też ze sobą jednak zagrożenie w postaci niesprawiedliwych komentarzy i uwag nie mających nic wspólnego z rywalizacją sportową. Sportowcy reprezentujący nawet małe, lokalne kluby silnie doświadczają tego, z czym wiąże się łatwa dostępność w mediach społecznościowych. Ich wyniki sportowe są szeroko komentowane, nie zawsze w sposób pełny wsparcia i zrozumienia.
My wygraliśmy, oni przegrali
Zwycięstwa przyciągają jak magnes. Można to zaobserwować np. w przypadku ważnych międzynarodowych turniejów piłkarskich czy siatkarskich. Jeśli drużynie dobrze się powodzi, nawet ci, którzy na co dzień nie interesują się sportem, zasiadają przed ekranem telewizora, by „wspierać naszych”. Po wygranym meczu szumnie głosimy wszem i wobec, że „wygraliśmy”, tak jakbyśmy sami spędzili czas na boisku i mierzyli się z przeciwnikiem. Percepcja zmienia się, gdy drużyna przeżywa gorsze chwile.
Blask zwycięstwa jest czymś przyjemnym – lubimy czuć się częścią sukcesu. Z kolei od porażki staramy się dystansować. Nawet na poziomie języka nieświadomie zmienia się zwykle używana przez nas narracja. Kiedy wszystko idzie po naszej myśli i drużyna, którą wspieramy, wygrywa, wypowiadamy się w pierwszej osobie liczby mnogiej, utożsamiając się z drużyną. My wygraliśmy, awansowaliśmy, pokonaliśmy przeciwnika. Jednak w przypadku porażki często okazuje się, ile osób jest jedynie kibicem sukcesu. Szybko pojawia się wytykanie błędów, szukanie winnych. Jeżeli „oni przegrali”, to dlaczego my mamy się z tym utożsamiać?
Jakim Ty jesteś kibicem?
Przy najbliższej okazji przyjrzyj się swoim myślom i emocjom, jakie towarzyszą Ci w trakcie wydarzenia sportowego.
- Jak reagujesz na niesatysfakcjonujący wynik drużyny, której kibicujesz?
- Czy zmienia się sposób, w jaki mówisz o drużynie/zawodniku pod wpływem końcowego wyniku?
- Jak często w trakcie oglądania transmisji w Twojej głowie pojawia się myśl „jak on mógł to zepsuć”? Przy następnej takiej sytuacji zastanów się, dlaczego akcja danego zawodnika zakończyła się niepowodzeniem, co mogło na to wpłynąć.